Tajga
Zaawansowany jeździec
Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 499
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 11:44, 02 Paź 2010 Temat postu: Sprawozdania z jazd |
|
|
Na pewno każdy chciałby poopowiadać, jak było a jeździe, jakie wrażenia, kto prowadził jazdę, na jakim koniu itd. ...
Dotychczas nie było do tego osobnego tematu, teraz stworzyłam. Mam nadzieję, że temat się przyjmie i że będziecie tutaj opisywać swoje jazdy
To może ja zacznę...
Więc tak : W czwartek byłam na jeździe w stajni, w której zwykle jeżdżę, w Kliniskach...
Pan pojechał pierwszy na Atice, później taka Maja na Arkadii a później ja na Amforce. Oczywiście byliśmy w terenie
Amforka strasznie rozpuściła się pod małymi dziećmi... nie reaguje na łydkę, jak ja próbowałam ja zebrać to mi zaczęła szarpać głową, żeby skręcić to ja musiałam tak mocno łydki dociskać i o mało co nie dotknęłam rękoma z wodzami moich bioder.... jak nią musiałam mocno skręcać... ale ja już na niej muszę jeździć na ostrzejszym wędzidle i trochę ją przytemperować w tej jeździe, bo na za dużo sobie pozwala... Normalnie te dzieci jeżdżą na niej na metalowym grubym raz łamanym, a ja muszę jej zakładać cienkie żeby cokolwiek uzyskać, jakąś poprawę... na razie próbuję w ten sposób, później zacznę z naturalem, jazdy na cordeo itd. ... ale to będzie tak że ja ją naprawię itd., ale za 2 tygodnie znów będzie to samo, znów się rozpuści... no ale to już nieważne
W każdym razie pojechaliśmy na jazdę z galopem, i to takim konkretniejszym - nie tylko taki patatajek, tylko coś więcej niż galopik wolny
Przez chwilę ścigałam się z Mają, a jak pan zobaczył, że się ścigamy, to jeszcze przyspieszył
No a później taka akcja:
Jedziemy kłusem, konie trzymają super odstępy - około 3 metrów. Później pan zagalopował takim wolnym galopem, ale Arkadia nie zagalopowała, tylko ciągle biegła tym samy tempem. Później pan przyspieszył galop, to Arkadia tylko przyspieszyła odrobinkę kłus. Jak Pan zniknął za zakrętem, jak pocisnęły Arkadia i Forcia... aż się kurzyło! xD
I to była jedna z moich lepszych jazd na Forci :*
Kochana ma taki miękki galop... i tak ją dzieciaki zepsuły że to w ogóle nie ma pytań ... ;/
No nic... koniec tego żalenia się, najważniejsze, że Forcia mogła się na mojej jeździe wyszaleć i że nie było żadnych upadków/ że koniom się nic nie stało.
A tutaj może opiszę sytuację, jaka zdarzyła się właściwie wczoraj, ale dopiero dzisiaj ta "przygoda" się skończyła
No więc tak... od poniedziałku planowałam z Iwoną i Magdą, że pojedziemy do Magdy na konie*.
* - Magda to moja dobra koleżanka (Iwony też dobra koleżanka xD) ma swoje 2 konie - Adrię i Carmen (czyt. Karmen). Ostatnio została kopnięta przez Tajgę w kostkę (nie pytajcie, to długa historia...) i ma nogę w szynie, więc nie może jeździć. No i poprosiła nas, żebyśmy do niej przyjechały pojeździć konie, bo ona chce na Adrii pojechać na Hubertusa (zresztą już to pisałam na forum, więc powtarzać się nie będę). No i ja Adrię i Iwona Carmen miałyśmy też trochę poskakać, bo na tym Hubertusie oprócz gonitwy będą też skoki <jupi> .
No i ja tam pojechałam, wyczyściłyśmy konie, pojeździłyśmy je trochę (włącznie ze skakaniem, maksymalnie 60 cm - wyżej jeszcze nie skakałyśmy, bo już się ściemniało, ale planujemy a jutro wyższe skoki ).
No i później rozsiodłałyśmy konie i poszłyśmy do Madzi do domu, na herbatę i na pogaduszki A konie biegły sobie na padoku obok domu.
No i gdzieś tak o 22 przyjechał po mnie tata. A my jeszcze nie schowałyśmy koni. WIęc poszłyśmy do stajni... my patrzymy, a one wlazły do siodlarni, a tam był cały owies, otręby, witaminy energetujące, granulat, siemię lniane i 3 kg jabłek oraz 3 kg marchewek... My przychodzimy, a konie zżarły praktycznie wszystko!
Pół 500 kg worka otrębów (czyli zżarły około 200 kg, nawet nie wyobrażalne ilości!), 3 kg jabłek i marchewek - zostały same opakowania i kawałek jabłka i marchewka za szafą utknęła. My je szybko stamtąd zabrałyśmy i tak: ja sprawdzałam czy jelita koniom pracuja a Iwona pobiegła robić herbatę przeczyszczającą dla koni.na przepłukanie żołądka i jelit. Na szczęście jelita jeszcze pracowały, więc szybko podałyśmy im te herbatki...
Wypiły... uff... później je trochę poprowadzałyśmy konie po padoku obok domu.
No i gdzieś o 22.30 mój tata dzwoni z samochodu, że już pół godziny czeka... więc ja pomogłam jeszcze 5 minut dziewczynom i poszłam do samochodu. Króka (10-15 minut ) rozmowa z tatą i chwilowo z mamą przez telefon. Długo by opisywać - w każdym razie zdecydowaliśmy, że tata jedzie do domu, ja idę im pomóc, a później po tatę zadzwonię.
No i ja poszłam do Madzi Siedziały w stajni i prowadzały konie... to ja wzięłam Adrię i też znów prowadzałam...
No i później stwierdziłyśmy, że znudziło nam się chodzenie w kółko... więc wzięłyśmy konie i poszłyśmy sobie na mini spacerek - gdzieś na pół godzinki
Magda wsiadła na Adrię, bo Magda szła strasznie wolno, na dodatek noga ją bolała... a Iwona wskoczyła sobie na Carmen, ale w pewnym momencie z jednej strony kantara sznurek się odwiązał i Iwona mogła skręcać tylko w jedną stronę. Carmela kłusem, a Iwona bez toczka xD No ale później jakoś złapałyśmy Carmen i dowiązałyśmy Iwonie sznurek... ale Iwona i tak już zsiadła i prowadziła Carmen z ziemi.
No jak wróciłyśmy z małego tereniku, to była już 23, jak nie trochę po
No i puściłyśmy konie na padok, żeby sobie pobiegały, a my zabrałyśmy się za sprzątanie w paszarni - był tam straszny chlew. Więc my wszystko pozmiatałyśmy, umyłyśmy tak zgrubsza podłogę - była zabłocona i z resztkami otrębów. No i teraz jest czyściutko
Później pozamykałyśmy dokładnie boksy, paszarnię też (w ogóle odgrodziłyśmy sznurkiem pod prądem paszarnię i siano, żeby nie żarły - tylko trawę jadły i piły wodę, już dosyć tego jedzenia było im...
No i poszłyśmy do Magdy do domu - ogrzać się trochę, bo było dość zimno no i coś zjeść - byłyśmy masakrycznie głodne...
No i już po jedzeniu i w ogóle stwierdziłyśmy, że ja z Iwoną zostajemy na noc u Madzi
No i ja zadzwoniłam do rodziców, zgodzili się i my dawaj na górę po piżamy. Była kupa śmiechu, no ale mniejsza o to. W każdym razie brat Madzi stwierdził, że miałyśmy spać w stodole xD Ale to długa historia żeby wszystko opowiadać
No i później jeszcze wyszłyśmy na taras i zerknęłyśmy na konie - żadnej nie leżał - Adria piła wodę, z Carmen się pasła.
No i my poszłyśmy spać, bo byłyśmy strasznie zmęczone... a w między czasie ustawiłyśmy sobie budzik, żeby dzwonił do 2 godziny... najpierw raz wstała Madzia, później za 2 godziny Iwona, później ja, a później, jak znów za 2 godziny budzik zadzwonił to już wszystkie wstałyśmy i nie spałyśmy już.
No i z końmi było wszystko w porządku. Nie wstawiałyśmy ich do boksów, tylko trochę poganiałyśmy, żeby pobiegały - musiały trochę stracić energii po zeżarciu takiej ilości jedzenia energetyzującego...
No i poszłyśmy się przebrać do Madzi pokoju w normalne ciuchy, nie w piżamę, zeszłyśmy na śniadanie a później Madzia pojechała do kościoła a ja z I-ną pojechałyśmy do domu - mój tata po nas przyjechał.
No to była moja taka mini przygoda... mam nadzieję, że się nie powtórzy to żarcie jedzenia przez konie xD
A teraz wy opisujcie swoje jazdy!
Ostatnio zmieniony przez Tajga dnia Nie 19:03, 03 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|